Czy prokrastynacja może być korzystna?
Wielu ludzi, których szkolę, dąży do lepszego wykorzystywania swojego czasu i minimalizowania odkładania spraw na później. Prokrastynacja dotyczy wszystkich, bez wyjątku, w mniejszym lub większym stopniu. Sam się z nią borykałem i borykam. Obecnie, jednak, doskwiera mi mniej. Dlaczego? Próbując różnych technik organizowania swojej pracy, odkryłem, że istnieje pewien prosty sposób, aby wykorzystać prokrastynację do zwiększenia własnej skuteczności oraz zmobilizowania się do wykonywania szczególnie zniechęcających i przykrych zadań.
Związek między motywacją a prokrastynacją zawsze był dla mnie interesujący. Istnieje ogólnie akceptowany konsensus, że osoby, które odkładają zadania, nie mają wystarczająco dużo motywacji. A co, jeśli sprawicie, aby odkładanie zadziałało na waszą korzyść? Okazuje się to możliwe, jeżeli prokrastynujecie celowo.
Powodem, dla którego to działa, jest to, że mózg uwielbia ‘suspens’ – trzymanie w napięciu. Przypomnijcie sobie, jak kusi Was, aby obejrzeć kolejny odcinek serialu, zobaczyć film do końca albo doczytać następny rozdział książki. Czy zatem arkusz w Excelu może funkcjonować, jak Gra o Tron? Skuteczność działania tego mechanizmu dowiodły badania, w których uczestnicy wielokrotnie bardziej byli skłonni przypominać sobie niedokończone zadania i projekty, niż te, które ukończyli. Co więcej, te niedokończone prace wiązały się z dużo bardziej emocjonalnymi reakcjami niż sprawy sfinalizowane. One będą cały czas obecne z tyłu głowy.
Sposób, w jaki wrażam to rozwiązanie w praktyce, polega na zmuszeniu się do rozpoczęcia zadania, którego naprawdę nie chcę wykonać, i przerwania go po wykonaniu jednego, najmniejszego kroku. Pozwalam na to, by pozostało otwarte (wykorzystujemy tzw. ‘otwartą pętlę’, pamięć o której ciągle do nas powraca*). Świadomie tworzę swoistego ‘cliffhangera’, co sprawia, że podświadomie naprawdę, naprawdę muszę zamknąć tą sprawę. W taki sposób wywołuję motywację, żeby możliwie najszybciej pozbyć się problemu, który zajmuje moją uwagę.
A oto kilka przykładów:
- jeśli musicie napisać esej, po prostu weźcie kartkę, napiszcie tytuł i zostawcie to na biurku,
- jeśli macie projekt do ukończenia, utwórzcie na swoim komputerze folder o jego nazwie i po prostu niech będzie widoczny,
- jeśli macie książkę do przeczytania, kupcie ją i połóżcie otwartą na swoim nocnym stoliku obok siebie,
- jeśli macie długi, skomplikowany e-mail do wysłania, stwórzcie szkic z tylko nazwą nadawcy i tytułem tematu.
Z czasem poczujecie potrzebę dokończenia tego zadania – prędzej albo później.
Chcę w tym miejscu dodać kilka słów ostrzeżenia. Nieświadome pozostawianie nieukończonych zadań powoduje ogromne obciążenie umysłu. Z tego powodu zdecydowanie warto możliwie najszybciej ‘domykać’ zadania dbając o swoją koncentrację i komfort.
Nie istnieje jedno magiczne rozwiązanie na wszystkie problemy z odkładaniem zadań, jednak testowanie, wprowadzanie i łączenie ze sobą nawet małych ulepszeń może docelowo znacząco zmienić sposób waszej pracy i wyniki, które osiągacie. Mam nadzieję, że jeśli wypróbujecie dzisiejszą propozycję na dłuższą metę, to okaże się ona dla Was pomocna w różnych obszarach życia. Powodzenia!
* Polecam lekturę Davida Allena pt. „Get Something Done” i jego metodologię skutecznego zarządzania czasem.

Komentarze